„Tłumaczenia są jak kobiety – albo piękne, albo wierne” – tymże cytatem chciałbym rozpocząć rozważania na temat sztuki tłumaczenia tekstów. Otóż o co chodzi? Jeśli mamy do czynienia z nieskazitelnie poprawnym tekstem w języku źródłowym, przeznaczonym do tłumaczenia, wtedy nie ma takiego rozdziału na piękno i wierność i nie ma żadnego problemu. Jednak nikt z natury nie jest doskonały, chyba że w oczach zakochanej w nim osoby, która bezkrytycznie spoziera na niego, miarkując w samych superlatywach i spędzając aż 80% swojego czasu na rozmyślaniach o obiekcie swej romantycznej miłości i swego pożądania, jednym słowem – popędu.
Kobieta piękna a kobieta wierna w nawiązaniu do tłumaczenia tekstów
Tekst nie noszący w sobie znamion wad korespondowałby wówczas z kobietą zarówno piękną, jak i wierną, czyli byłby to wynalazek wyidealizowany. Idąc tropem autora cytatu, przeważnie natomiast jest tak, że piękne kobiety nie bywają wierne, a z kolei tym, które są wierne, natura poskąpiła urody. Taki wykluczający się zestaw dwóch cech. Dlatego tłumacz, mając świadomość konkretnych niedostatków czy to merytorycznych, czy językowych w tekście źródłowym (np. w języku polskim) przeznaczonym do tłumaczenia (np. na język angielski) może przyjąć jedną z dwóch dostępnych alternatywnych strategii postępowania. Może on bądź upiększyć tekst tam, gdzie trąci on niedoskonałością, np. niezgrabnym brzmieniem, bądź wiernie przełożyć go na język obcy, zachowując bezkształt sensu czy formy wyrazu. Wszystko zależy od wyboru tłumacza.
Wyjątek od prawa wyboru tłumacza – tłumaczenia przysięgłe
Aczkolwiek występują pewne okoliczności, w których tłumacz tekstów nie ma pola manewru. Jeśli bowiem mowa o tłumaczeniach przysięgłych, musi on postępować zgodnie z odgórnie ustalonymi zasadami prawa i kierować się regułą wierności, tzn. tłumaczyć ściśle w zgodzie z brzmieniem tekstu źródłowego, pomimo dostrzeżenia ewidentnych błędów logicznych, językowych, merytorycznych, pominięć, przekłamań (błędów literowych itp.), gdyż tylko wtedy tłumaczenie zachowa moc prawną. Wówczas w miejscu niedociągnięcia pojawia się świadomy analogiczny bezkształtny twór w języku obcym, np. angielskim czy niemieckim, na co też w żargonie tłumaczy przysięgłych występuje angielskie żartobliwe powiedzenie – „shit in, shit out”, czyli „gówno weszło, gówno wyjdzie”. Tekst niskiej jakości nie powinien być bowiem przetłumaczony przysięgle z podniesieniem jego rangi.
Tłumaczenia specjalistyczne – konieczna korekta błędów merytorycznych
Inaczej sprawy się mają w przypadku tłumaczeń zwykłych. Tutaj tłumacz może zdecydować, czy będzie upiększał tekst, by nadać mu funkcję użytkową, np. w przypadku tłumaczenia strony www firmy, tłumaczenia książek, tłumaczenia broszur informacyjnych, czy też dokona świadomego wyboru powielenia błędów. W tym wypadku zalecam strategię piękna zamiast wiernego tłumaczenia. Jeśli mamy do czynienia z tłumaczeniem tekstu specjalistycznego (fachowego), np. opinii medycznej czy dokumentacji technicznej, zauważone błędy merytoryczne bezsprzecznie należałoby poprawić i poinformować o nich zamawiającego. Korekta tekstu w transpozycji do materiału źródłowego jest wymagana. Można wówczas wyczulić klienta, iż jakość tekstu źródłowego, który klient nam przesłał, odbiegała od wysokich standardów. Jednak trzeba wówczas uważać, by nie uderzyć w czuły punkt, bo można w ten sposób urazić klienta, jeśli np. dowie się on, że to on osobiście popełnił tyle a tyle pomyłek (najczęściej tłumacz nie zna autora dokumentu, który otrzymuje do tłumaczenia).
Kontrowersja – czy informować klienta o błędach w tekście źródłowym?
W większości przypadków z praktyki mógłbym doradzić przemilczenie tematu i nieuświadamianie klienta o niskiej jakości tekstu źródłowego, tylko zrobienie tego, co do tłumacza może, lecz nie musi należeć – poprawienie błędów i niekomentowanie ich. Nie wszyscy ludzie docenią możliwość samorozwoju zawodowego, a gros z nich jest wręcz przeczulona na swoim punkcie i bierze uwagi zbyt osobiście do siebie. W tłumaczeniach upiększających nie chodzi o wytykanie błędów, tylko o osiągnięcie celu marketingowego bądź informacyjnego – jasnego, zrozumiałego, nieskazitelnego i przyjemnie odbieranego przez grupę docelową, zachęcającego przekazu. Jeśli tekst promocyjny lub naukowy dobrze się czyta, wywiera on na nas pozytywne wrażenia estetyczne, to i chętniej sięgniemy po produkty czy usługi danej firmy, instytucji czy grupy badaczy. Świadczyć to też może o profesjonalizmie twórców tekstu.